7
maja

Krasnal wędrowniczek

   Posted by: admin   in Wiersze

Wąską ścieżką przez ogródek - gdzieś w Interii - przy browarze
dziarskim krokiem szedł poeta - nasz rodzimy krasnoludek.
Mocne botki , dumny żupan i czerwoną mając czapę.
Szedł nieboże - tak bez celu - zostawiając swoją chatę.
Nagle świst - nagle gwizd - pod nogami jakiś list.
A nadawca tego listu - w takie słowa się odzywa.
Mój wędrowcze - mój poeto - botki twoje są milowe
Idź - opisuj co widziałeś. Ja Arminy mam gotowe.

Nasz Krasnalek - mądra głowa - na Arminy pewno łasy.
Nie zważając na przeszkody - ruszył prosto do Gmurowa.
Przy opłotkach - już od razu na Krystiana - natknął się.
Pogadali , trunkiem złotym - co w sakiewce - jeszcze trochę mu zostało
Poczęstował. Garść ukłonów wymienili.
Nawet obraz - Krasnalkowi kupić tanio - się udało.

Już sakiewka wraz z obrazem i krasnalek z chęcią zysku
W dalszą drogę się wybiera.
Aż tu nagle - niespodzianie - perska Kicia - z ptaszkiem w pysku
Co ją Czarek - na wakacje - u Marcina - gdzie zostawił?
A w schronisku.
Więc Krasnalek - mądra głowa - Kicię bierze - w miejsce owe się kierując.
Kiedy stanął tuż przed bramą - czy to lustro? - czy to ja?
Krasnal bliźniak - rany boskie - taką samą czapkę ma.
Śmiechu było co nie miara. Z trzęsącymi się brzuchami - wymieniając pozdrowienia.
Nasz Krasnalek - głód coś czując - język przyrósł mu do podniebienia.
Grecką kuchnię poczuł pewnie , w kierunku się udaje.

Marynarskiej zupki naftis - delikatnie popróbował - theodorsem zapijając
W dalszą drogę rusza dziarsko - po Arminy się sposobiąc.
Nakarmiony i wesoły wprost do centrum się udaje.
Myśli sobie - do Ratusza - swoje kroki mi skierować.
Delegacje podbić muszę - bo ma droga - na nagrodę się nadaje.

Kiedy stanął przed Ratuszem - czy to lustro? - czy to ja?
Krasnal bliźniak - rany boskie - taką samą czapkę ma.
To już drugi rety , rety - mój bliźniaku - pieczęć postaw mi w kajecie.
Niech ten - co Arminy daje - wie , iż wędruję po tym świecie.
Opisując swą wędrówkę. Tu i ówdzie - się posilam i kolegów pewnie mam.
A myślałem ja nieboże - jako krasnal jestem sam.

Wprost z Ratusza - pociągając już nóżkami - widzi napis - Miejskie Metro.
A pod spodem - jakby chciał - tutaj darmo - mój krasnalku.
Nawet nie potrzebny szmal. Możesz nawet bez armina - wprost na gapę
sobie wejść i Królewski widzieć zamek. Ja z pewnością też bym chciał.
Ding dong - a więc wsiadł. I wygodnie - poprawiając sak - usiadł
w kącie mrużąc oczka - jakby spał.

Ding dong - InterBeer - głośnikowy chrypnął głos.
Nasz Krasnalek w nogi wnet. Toż ja chatkę - własną - mą
bym ominął wprost o włos.
Poprawiając czapę swą - obrał trasę - kto by zgadł?
Wąską ścieżką przez ogródek - gdzieś w Interii - przy browarze
dziarskim krokiem ……

This entry was posted on środa, maj 7th, 2008 at 13:14 and is filed under Wiersze. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.

Leave a reply

Name (*)
Mail (will not be published) (*)
URI
Comment