22
marca

Król Radgar III (Zjednoczenie Scholii)

   Posted by: admin   in Sztuki teatralne

Postacie:

Król Radgar III – władca Scholii Centralnej
Lindoll – doradca Króla
Rhendir – dworzanin Króla
Hrabia Thalmar – władca wybrzeża
Margraf Mindor – Pan Scholii Zachodniej
Książę Targoll – władca północy.

Akt I. Bunt

Sceneria:
Sala tronowa. Wieczór. Król pełen niepokoju wpatruje się w twarz swego dworzanina, który przynosi wieść o buncie.

Król Radgar III: Czy jesteś pewien, mój dobry Rhendirze, że tak smutna wiadomość jest prawdą? Czy może są to jedynie zwykłe zamieszki, którym zwykliśmy wciąż czoła stawiać?

Rhendir: Któż może być pewniejszy, niż ja, mój Panie, ledwie żem głowę całą uniósł przed gniewem Margrafa Mindora, który wprost w twarz mi rzucił swoja rękawicę i wyzwał cię na walkę wielce krwawą.

Król Radgar III: Cóż, jest to wielki pan i wojska ma on dużo, lecz Scholopolis bramy nie otwarło jeszcze nigdy nikomu, kto nie pochodziłby z królewskiego rodu. Niech będzie wojna! Wiele już lat wasale nie czczą Koronę Scholijską, każdy żyje po swojemu, na nas nie zważając.

Rhendir: Zechciej wybaczyć Panie, lecz mam nową smutna wiadomość…

Król Radgar III: Mów!

Rhendir: Hrabia Thalmar i Książe Targoll są w zmowie z buntownikiem. Widziałem wojowników w ich barwach na zamku Margrafa w Liceas. Gotowi, aby na Scholopolis wyruszyć, zbierają wciąż wojsko…

Król Radgar III: To straszna nowina! Potędze ich nie oprę się, lecz będę walczył, niech ulice Stolicy Wielkiej krwią spłyną, lecz nigdy się nie zdarzyło, żeby Radgar wasalom się poddał! Więc odejdź teraz, mój dworzaninie i zwołaj wojsko, niech obstawią mury, niech Scholopolis się stanie twierdzą!

Rhendir wychodzi

Lindoll: Czy mogę słowo rzec, Radgarze?

Król Radgar III: Na pewno tak, mój przyjacielu i doradco, lecz widzisz sam, że już stracone wszystko, ich wojsko jest tak wielkie, że nawet wysokie mury sławnego Scholopolis nie ostoją się przez szturmem.

Lindoll: Od wielu lat ja mieszkam w twoim kraju i w rządach ci pomagam. Sam wiesz zapewne, że jeszcze dziadka twego byłem ja doradcą i śmiało mógłbyś ty na radach moich polegać teraz.

Król Radgar III: Czym dłuższy wstęp, tym gorsze zakończenie. Cóż, rzeknij, jam zapalczywy, lecz teraz już wszystko mi jedno, wszystko co doradzisz, ja przyjmę z radością wielką, albowiem bezradny stoję przed przepaścią zatracenia.

Lindoll: Od razu bym powiedział, lecz widzę, że roztrzęsiony jesteś i gniew z rozpaczą oczy ci zasłania. Więc słuchaj mojej rady: uspokój się, bo zawsze chłodna głowa wraz z gorącym sercem wspólnie decydować musi, nigdy osobno!

Król Radgar III: Cóż, zgoda, pamiętam, gdy mały byłem, wciąż mi powtarzałeś: „słuchaj serca, chłopcze, lecz rozum też niech będzie twoim przewodnikiem, w ich połączeniu harmonii istota”. Już stary jestem, lecz wszystko to pamiętam. To wszystko wiem, lecz cóż możemy zrobić, gdy wróg u bram czatuje z groźną swoją bronią. Cóż ja mam czynić?

Lindoll: Minęły już dziesięciolecia, odkąd w Scholopolis Radgarowie rządzą. Lecz ani razu nie było chwili, gdyby im wojna znikąd nie zagrażała. Wiesz dobrze, mój szlachetny uczniu, że wasale niewiele mniej znaczą w Scholii, niż Królowie, co w sławnym rządzą i bogatym Scholopolis. Kim był jeszcze niedawno Książe Targoll, co na północy rządzi? Jedynie dworzaninem twojego ojca szlachetnego, lecz oto, on odsunął granice Scholii na północ, dzięki zwycięstwu nad wojskiem dumnych Deltyjczyków. On wodzem był królewskiego wojska, najwybitniejszym zresztą ze wszystkich oficerów. I za to godność otrzymał on książęcą, lecz teraz władzy pełnej pragnie dumny książę, niż jako wasalowi mu należy.

Król Radgar III: Cóż mamy czynić? Jego wojsko bitne, zahartowane w walkach z ludźmi Delty, nie damy rady mu się oprzeć! On jest największym przeciwnikiem naszym!

Lindoll: Inaczej spójrzmy na to, mój Radgarze. Bo przecież wdzięczny jest on wielce twemu ojcu i wcale nie jest tobie osobiście wrogiem, on chce jedynie władzy, więc mu dajmy.

Król Radgar III: Czy mam pozwolić na to, żeby nam północ nie była już posłuszna? Gdzie będzie mój królewski autorytet? A zresztą chyba nie mamy już wyjścia, bo wszystko, co mój ojciec i dziadek tyle lat już budowali przeze mnie w gruzy jest jak widać rozwalone.

Lindoll: Rozumiem cię, lecz musisz wiedzieć i na pewno, że Targoll obawia się gwałtownego Mindora, bo ten chciałby królem Scholii być koronowany i tak jak Radgarowie po staremu rządzić. Nie zważaj proszę na jego słowa pyszne, że wszystko zmieni, wszystko będzie nowe. On nie wie, co to jest zarządzać tak wielkim państwem jak Scholia bogata i wszystko po staremu pozostawi. Wyślijmy więc do Targolla posłańców, zaproponujmy mu wieczne przymierze, sojusz wojskowy, co będzie chronił was przed zakusami Mindora. Zapewniam cię, ze zgoda będzie szybka. Podobnie uczynimy też z Thalmarem.

Król Radgar III: Któż tam wyruszy, kto skieruje się na zachód, prosto w paszczękę wilka. Kto ma męstwo, by stawić czoła Mindora wściekłości, jeśli nawet dzielny Rhendir stamtąd uciekł jak zając pędzony przez sforę psów myśliwskich?

Lindoll: Ja pojadę. Nie boję się ich oręża. Odwaga i prawość będą moimi opiekunami.
Król Radgar III: Wyruszaj z Bogiem.

Akt II. Wysłannik

Sceneria:
Pałac w Liceas. Szary poranek, mgła na dziedzińcu. Dwie postaci okryte płaszczami. To Lindoll i Targoll.

Lindoll: Mój Panie, wieści mam od Króla, co w Scholopolis rządzi. Wiem, ze sława oręża jego nie dociera do twoich krain, jednak cię zapewniam, że on nie jest bezbronny, wręcz przeciwnie, a Scholopolis silną jest warownią. Lecz to nie jest ważne. Wiem, że jest zamiarem twoim, mój Panie, na Scholopolis nacierać i zdobyć władzę w swoich krainach pełną. Lecz nie jest to zbyt proste, choć ci być może tak właśnie się wydaje.

Książę Targoll: Walczymy o krzywdy swoje. Król Radgar nie jest mi wrogiem, lecz gdy zamierzył mi narzucić namiestnika, odpowiedziałem wprost, że nie pozwolę, by moja władza ograniczana była. Nie zna on północy, tam watahy Deltyjczyków atakują, a moi ludzie za namiestnikiem nie pójdą. On chciał podzielić moje włości, to jest wbrew prawu, na to nie pozwolę. A zatem idę i podbije Scholopolis, a potem wrócę na piękna moją północ. Nic mi po bagnach i po łąkach południowców!

Lindoll: Szanowny Książe, rozumiem gniew twój, święte oburzenie, lecz wiedz, że Król już cofnął swoje rozkazy. Należy podzielić włości twoje Książe, by tam zarządzać bardziej sprawnie, kontyngenty wojsk wystawiać i Deltyjczyków bijać, sprawniej niż ty to robisz, oni nacierają, a twoje straty coraz większe. Ile jeszcze czasu zostało, aż całkiem zniszczą twoje ziemie, rozległe bardzo? Jednak Król nie chciałby, abyś nie wiedział o tym, co chcemy robić. Twojej rady potrzebujemy, Król mianuje cię Najwyższym Wodzem wszystkich wojsk królestwa, gdy tylko zechcesz bunt porzucić i swoje wojska do Scholopolis przyprowadzić.

Książę Targoll: Cóż, Panie, masz racje zapewne, że bronić się ja nie potrafię zbyt dobrze. Nacierać, walczyć i podbijać – to jest mój żywioł, lecz wrogów jest tak wielu i wojnę wciąż prowadzą podjazdową. Cóż, zgoda, jeśli Król już zdecydował, że bez mej zgody nic na północy nie zrobi, wyruszam dzisiaj, zabieram moje wojska, do Scholopolis idę, będę Króla bronił.

Odchodzi Targoll. Lindoll wciąż czeka. Za chwilę nowa mglista postać pojawia się na dziedzińcu. To Hrabia Thalmar.

Lindoll: Ach, witaj Hrabio, czekałem już na ciebie. Twe wojsko dzielne zamierza walczyć teraz przeciwko wojsku królewskiemu. Bogaty strój, rynsztunek świetny, tyś gospodarzem dobrym, nadmorski władco!

Hrabia Thalmar: Nie jestem tutaj, Panie, byś mi pochlebstwa mówił. Cóż ma do powiedzenia tchórz ten, Król Radgar, czyja korona już ledwie trzyma się na skroniach? Podatki nowe? A może mam mu oddać cały mój skarbiec? Kres temu nadszedł, nie będę płacił po to jedynie, aby utrzymywać dwór króla w wielkim Scholopolis. Więc mów, a ja posłucham.

Lindoll: Cóż, Król przekazał przeze mnie propozycje wspaniała, abyś zarządzał skarbcem i miał pieczę nad podatkami, cłami i pieniędzmi. Wybrzeże jest bogate, handlowe miasta i Inselia żyzna. Masz doświadczenie, Panie Hrabio, więc Król prosi, abyś zawitał na Dwór i został pierwszym doradcą Króla. Jaka twa odpowiedź?

Hrabia Thalmar: Nie zgadzam się! Za późno, gdy prosiłem, aby podatki nieco lżejsze były, Król się opierał, teraz jednak, gdy wojska grożą mu – stał się ustępliwy. Nic z tego, orężem, wspólna walką możnowładców my wolność sobie wywalczymy teraz!

Lindoll: Cóż, muszę zmartwić cię, mój Panie Hrabio. Książe Targoll, potężny sprzymierzeniec wasz w tym buncie już został mianowany przez Króla dowódcą jego wojsk i teraz idzie do Scholopolis, aby stać na straży Korony Scholii.

Hrabia Thalmar: Czy to… jest pewne?

Lindoll: Rozmawiałem z nim przed chwilą.

Hrabia Thalmar: A jeśli jednak pozostanę przy Margrafie? Wiesz, Panie, Mindor ciężką ma rękę, a jego wojsko bitne, i dzicy górali mu pomogą chętnie, bo im obiecał plądrowanie Scholopolis. Zresztą on też zastrzegł dla siebie tytuł królewski, a ja po wojnie wrócę na wybrzeże i będę władał tam spokojnie, nic nie płacąc.

Lindoll: Obawiam się, że jesteś w błędzie, szlachetny Hrabio. Z czego właściwie Mindor utrzyma dwór swój, wojsko i swych urzędników? Z kamieni Liceas, z bagien Południa może? Zapewne szybko wyciągnie rękę po pieniądz twój, co z handlu posiadasz i trzykroć tyle, ile żądał Radgar.

Hrabia Thalmar: Masz rację, Panie, wieść o rozrzutności Mindora nawet do wybrzeża już dotarła. A skarbiec Króla, jego być doradcą… Cóż, zgoda! Dzisiaj już wyruszam!

Thalmar znika we mgle. Lindoll czeka jeszcze chwilę i również odchodzi.

Akt III. Zwycięstwo

Sceneria:
Sala tronowa w Scholopolis. Przed tronem stoją: Lindoll, Targoll i Thalmar.

Król Radgar III: Jak cieszę się, Panowie, że zaproszenie moje zechcieliście przyjąć. Czekałem na was, doradcy moi. Teraz razem zdławimy bunt Mindora zdrajcy łatwo. Dowódco, powiedz, jak obrona nasza: czy wojsko czuwa?

Książę Targoll: Lepiej być nie może. I nawet mysz nie wejdzie do stolicy bez pozwolenia. Dziękuję, Panie, za zaufanie! Walczymy teraz razem.

Król Radgar III: Dziękuję, Książe, jesteś doświadczony wojownik, a twoje wojsko jest niezwyciężone. A jak wygląda sprawa naszych murów, czy naprawione, a czy skarbiec nasz jest pełny?

Hrabia Thalmar: Tak, Najjaśniejszy Panie, wszystko jest w porządku. Pustkami świecił wprawdzie twój skarbiec, lecz nieco uzupełniłem go z moich pieniędzy. Walczymy teraz za wspólna sprawę, więc miasto jest gotowe do obrony, żywność przygotowana, żołd wypłacony. Gotowi już jesteśmy, jak sądzę, aby Mindora tutaj spotkać tak, jak on zasługuje.

Wchodzi Rhendir

Rhendir: Mój Panie, Królu, parlamentariusze przed bramą miasta, z nimi – Margraf Mindor! Czy mam ich wpuścić, czy też kazać po prostu strzelać jak do buntowników, którym nie należy się litość?

Król Radgar III: Mój rozkaz brzmi…

Lindoll (cicho – do Radgara): Zaczekaj, Radgarze, czuję, że gniew oczy przesłonił twoje i pragniesz zemsty. Nie jest to rozsądne. Zobaczmy, czego chce nasz możny Margraf, potem osądzimy też jego sprawę.

Król Radgar III (cicho – do Lindolla): Tyś jest zwycięstwa naszego twórcą, więc rozkazuj, ja się podporządkuję. Jeśli nadzieję masz na dogadanie się z Mindorem – rozmawiaj, lecz wierz mi, to tylko strata czasu. On nienawidzi wszystkich, kto mu na drodze stoi.

Lindoll: Król rozkazuje Margrafa wpuścić.

Książę Targoll: Cóż, Margraf w końcu już zrozumiał, ze walka jest nierówna, więc chce na pewno się poddać, a potem znów buntować się, jak zawsze. To już nie moja sprawa, ja zajmę się wojskami.

Targoll odchodzi

Hrabia Thalmar: Najjaśniejszy Panie, pozwól, abym już odszedł, mam spraw zbyt dużo, aby czas mój marnotrawić na rozmowy ze zdrajca i buntownikiem, którego przeznaczeniem jest tylko śmierć haniebna, jak sądzę.

Thalmar odchodzi

Król Radgar III: Ja nie rozumiem, nie, naprawdę, to zbyt trudne, nie na mój rozum. Przecież mamy w garści Mindora z jego wojskiem całym. Czy byłoby nie lepiej, zgnieść go już w bitwie i zaznać spokoju?

Lindoll: Radgarze, uczniu mój szlachetny. Musisz zrozumieć, że jeśli będzie wojna, Zachodnia Scholia nam będzie wroga zawsze, powstania, bunty, wieczny ferment, wrzenie? Czy tego chcemy? Wątpię, raczej chcemy, by Scholia całością jedną stała, a możnowładcy stracili swoje wpływy. I zobacz, teraz Targoll z Thalmarem przywiązani są do ciebie, i nic im po prowincjach odległych.

Król Radgar III: Masz rację jak zawsze, ale…

Wchodzą Mindor i Rhendir

Margraf Mindor: O, Panie, przebacz mi winy moi, wierz mi, ja bym nigdy… Gdyby nie oni… Teraz koniec, koniec…

Lindoll: Nikt cię nie obwinia, szlachetny Margrafie. Zechciej przekazać dowództwo nad swoim wojskiem Księciu Targollowi, a sam pozostań z nami w Scholopolis jak drogi gość, jak nasz dworzanin bliski i bądź codziennie tu w pałacu z nami, abyśmy mogli towarzystwem twym nacieszyć.

Margraf Mindor: Zachodnia Scholia…

Lindoll: To na pewno zbyt wielki ciężar dla twoich barków, szlachetny Margrafie. Niech nią zarządza człowiek Królowi znany, wielce zaufany, szanowny Rhendir, którego już poznałeś.

Margraf Mindor: Dziękuję, Panie!

Król Radgar III: Już wszystko otrzymałeś, Margrafie, czego pewnie oczekiwałeś, nie będzie kary, chociaż zasługujesz ty na nią. Jak Lindoll powiedział, tak będzie, więc pozostań tutaj i strzeż się też opuszczać Scholopolis! A teraz możesz odejść!

Odchodzi Mindor

Lindoll: Tak właśnie skończyła historia buntu, Scholia piękna była już zjednoczona i bezkrwawo stłumiony bunt w historii się zapisał. A Radgar Król panował jeszcze długo, nie obawiając się żadnego przeciwnika.

Autor Wiktor Koliński (Ariel Szual)

This entry was posted on sobota, marzec 22nd, 2008 at 12:30 and is filed under Sztuki teatralne. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.

Leave a reply

Name (*)
Mail (will not be published) (*)
URI
Comment