21
marca

Dlaczego dziennikarze metra nie preferują…

   Posted by: admin   in Opowiadania

Konieczność skorzystania z kanikogradzkego metra dla każdego sznującego się, albo i nie, dziennikarzyny jest jak wyrok śmierci… jak zakaz pisania po wsze czasy… jak konieczność spotkania się z redaktorem naczelnym… Strach i przerażenie wśród niedoszłych pasażerów powoduje pewna osoba. Ta, Której Imienia Nie Wolno Wymawiać powoduje przypływ potężnej dawki przerażenia i paraliżuje wszystkich tych, którzy myślą o przejażdżce metrem. Perspektywa spotkania się z Nią nie jednego doprowadziła do granic obłędu. A wszystko zaczęło się od feralnego spotkania mojego redakcyjnego kolegi, Ziutka, z Nią. Tydzień temu Ziutek, po miesiącach rehabilitacji i zabiegów dogłębnie psychiatrycznych, zdobył się na wyjawienie nam wydarzeń TAMTEGO dnia. A brutalna prawda jest taka:

“To mój pierwszy dzień w Kanikogradzie. Dostałem wymarzoną pracę w redakcji lokalnej gazety, więc musiałem pojechać do redakcji i przywitać się z zespołem. Moja przyjaciółka, rodowita Faeryjka, zaproponowała, że będzie mi towarzyszyć. Zgodziłem się. Zgodziłem się także, gdy zaproponowała metro, jako najszybszy środek transportu. No więc pojechaliśmy metrem… Zajmując jedno z niewielu miejsc siedzących w ostatnim wagonie składu zacząłem mieć jakieś dziwne uczucie w gardle. Raz było w nim sucho i gorąco, jak na dolijskiej pustyni, a zaraz potem lodowato i wilgotno, jak w lochach Zamku Królewskiego. Gdy odjeżdżaliśmy z trzeciej z kolei stacji, na chwilę zgasło światło, a zaraz potem metro gwałtownie zahamowało i z niemiłosiernym piskiem prawie zrzuciło mnie z mojego miejsca.

Drzwi do poprzedzającego nas wagonu otworzyły się z hukiem i zobaczyłem tam Ją. Stała, nie odzywając się i oddychając w sposób, który przyprawiał mnie o dreszcze. W końcu ruszyła. Szła prosto w moją stronę! Jej oddech przenikał powietrze, zaś chwila kontaktu z Nią nieubłaganie się zbliżała. - To sen - pomyślałem, ale gdy spojrzałem przed siebie, nie widziałem nic… nic, oprócz Niej, Jej identyfikatora i ręki wyciągniętej w moją stronę… No i stało się… Przeżywająca kryzys wieku średnego, panna Jadzia, kontrolerka biletów i postrach tutejszego metra dobrała się do mnie… A ja nie miałem biletu… [CENZURA] Ludzie dobrej woli! Poproście w moim imieniu naczelnego o podwyżkę, bo tak nie da się żyć! :)”

A co się potem działo z Ziutkiem? No cóż… powiem… ale ta informacja przeznaczona jest jedynie dla osób dorosłych, które nie ukończyły 18 roku życia. Mister Ziutek, w wyniku wstrząsu powstałego w momencie ponownego ruszenia metra, przewrócił się i trafił prosto na pięść panny Jadzi. Przykre? Niestety tak… Ale taka jest cena korzystania z metra! ;-)

Tags: , , ,

This entry was posted on piątek, marzec 21st, 2008 at 18:21 and is filed under Opowiadania. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.

Leave a reply

Name (*)
Mail (will not be published) (*)
URI
Comment